wtorek, 27 sierpnia 2013

Meandry turystycznej rzeki

Nienawidzę turystów. Aparaty, mapy, sandały, koszulki polo. Pozowanie do zdjęć pod kościołami, kupowanie pocztówek, dawanie się złapać na oferty plażowych naciągaczy. Strasznie, gdy biorą mnie za turystę (turystkę?). A najgorzej się czuję, jak z jakiegoś powodu muszę stać się jednym z nich.

Barcelona, zgraja turystów na plaży

Barcelona to chyba najbardziej turystyczne miasto, jakie widziałam... Nawet Paryż wymięka! Tam standardowa rzeka turystów zmienia się w krwiożerczą lawinę gotową zadeptać każdego, kto stanie jej na drodze do architektonicznych perełek, z którymi warto mieć zdjęcie. A dlaczego? Bo przecież są ważne i znane. Po co iść zobaczyć kościół Sagrada Familia? Bo uważa się styl Gaudiego za piękny i interesujący? Nie! Kościół ten jest przecież na okładce każdego przewodnika po stolicy Katalonii, trzeba więc go zobaczyć, zabulić za wstęp i mieć z nim zdjęcie.

a ja wolę znajdować takie rzeczy z małych uliczkach

"Przecież jak już się jest w Paryżu, to trzeba zobaczyć Mona Lisę!" - boli mnie to w uszy, a słyszałam to od tylu osób! Ok, tell me more, jak bardzo interesujesz się twórczością Leonardo da Vinci. Powiedz chociaż, w jakim okresie żył? Cokolwiek... Nie wiesz. Chcesz tylko zobaczyć Giocondę, bo jest famous. Ale po co?


widok na port w Barcelonie oraz twarze na kamieniach, ciekawa opcja

Boli mnie, że w Luwrze na drodze między Mona Lisą a Wenus z Milo nie można się przecisnąć przez rzekę turystów chodzących z listą rzeczy do odhaczenia, a w rewelacyjnej, położonej nieco dalej sali z malarstwem skandynawskim nie ma nikogo... A tym obrazom niczego nie brakuje, są świetne.

nieturystyczna dżungla gdzieś w Barcelonie

Ok, jak zwykle trochę zboczyłam z tematu, miało być o Barcelonie. Pierwszy raz byłam w Hiszpanii Katalonii, ciężko było więc uniknąć turystycznych odruchów, choć starałam się jak mogłam. Chciałam zobaczyć mozaiki Gaudiego i jaszczurkę w Parku Guell a także trochę posmażyć się na plaży. W rzece irytujących turystów czułam się beznadziejnie, wszyscy zagadywali do mnie po angielsku, proponowali jakieś gówniane pamiątki, wyjścia do potwornie turystycznych klubów i inny szajs. W momencie, gdy tu i ówdzie robiłam zdjęcia albo rozkładałam mapę, czułam się podle: turystycznie! Trzeba było z tym skończyć.

park Guell, Gaudi's stuff

Nie pojechałam do Barcelony jeździć turystycznym autobusem czy łazić po kościołach, lecz zgłębić atmosferę miasta. Nie wybrałam oczywiście najszczęśliwszego okresu, bo w sierpniu miejscowi są na wakacjach, a turyści napędzają biznes. Z pomocą przyszedł chwalony przeze mnie zawsze Couchsurfing. Mieszkając u ludzi (z których żadne zresztą nie pochodziło z Barcelony ani nawet z Hiszpanii) miałam okazję połazić po miejscach, gdzie wtapiałam się w nieturystyczny tłum i nie musiałam płacić chorych cen za zwykłą butelkę wody. Zwiedziłam parę świetnych knajp, zaliczyłam super grill party i... nie zbliżyłam się do Sagrada Familia. Po co? Mogę wygooglować zdjęcia w świetnej rozdzielczości i bez oddechu japońskich turystów na karku.
________________________
7 days left *.*

95 komentarzy:

  1. ja wymiękam w Krakowie jak w wakacje zjadą się z całego Świata.Człowiek kulturalnie chce iść sobie do sklepu a rynek pełen murzynów,arabów,jakiś chińczyków czy włochów-wszystko na jednym placu...
    I tylko te aparaty,sweet focie,tablety i drogie ciuchy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś w tym jest - zgraja pijanych Anglików. wrzeszczący Latynosi, istne wariactwo...dobrze, że jesień idzie, będzie trochę spokoju.

      Usuń
  2. Ja bym mimo wszystko Mona Lisę zobaczyła, a zaraz potem pobiegła do sali z malarstwem skandynawskim. Bo jeden i drugi temat mnie bardzo, bardzo interesuje. Ale masz racę, turyści są okropni! Zabijają klimat miasta i jeszcze te wszechobecne tanie pamiątki na co drugiej "ważniejszej" uliczce.

    OdpowiedzUsuń
  3. i masz racje turysci sa straszni ,tacy jak by byli nawiedzenie. no ,ale coz zrobic czasami trzeba jakos przezyc ich wszystkich i poprostu zwiedzac co sie chcialo i sie nimi nie przejmowac.;)

    OdpowiedzUsuń
  4. byłam w Paryżu kilka razy i ani razu Mony Lisy nie widziałam;] ale chciałabym, żeby się przekonać dlaczego ona taka famołs

    OdpowiedzUsuń
  5. Byłam tam w kwietniu i było całkiem spoko ale poza Sagrada, którą kumpel u którego spaliśmy chciał pokazać Michowi nie widzieliśmy nic z miejsc koniecznych do zwiedzenia. Łaziliśmy po małych uliczkach, nie jadaliśmy w knajpach tylko w domu i było super!! Barcelonę uwielbiam ale tylko te miejsca odległe od wydeptanych przez turystów ścieżek! Michu dziękuje za pozdry i ściska:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Sama nie rozumiem tego nastawienia "musimy to obejrzeć, bo jest znane! jak możemy być w tym mieście i nie obejrzeć?!". Jeśli już gdziekolwiek wyjeżdżam to nie zwiedzam tych popularnych rzeczy, a wolę przejść się po prawdziwych miejskich uliczkach :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Zdecydowanie wolę te nieturystycznie miejsca od tych, które oblegają wszechobecni turyści. Takie rzadziej odwiedzane miejsca mają swoje uroki. Osobiście nie lubię miejsc, gdzie znajduje się cała masa ludzi i jeszcze więcej. Nienawidzę tłumu i przepychania się przez innych ludzi oraz tego, jak oni się pchają - mogłabym ich pozabijać :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Moja mama ma tak, że na każdej wycieczce musi wejść wszędzie i zobaczyć wszystko, ale ona tak naprawdę wie wszystko o wszystkim - to jest przerażające, ale w sumie fajnie słucha się tych wszystkich ciekawostek, które ma do powiedzenia (w ogóle powinna wziąć udział w jakimś miliardzie w rozumie). Za to kiedy zwiedzam coś bez niej... zwykle kieruję się do najmniej turystycznej knajpy, żeby posiedzieć z miejscowymi ;) Ołłł jeea!

    OdpowiedzUsuń
  9. Dokładnie! Całkowicie się z Tobą zgadzam. Sama staram się uciekać przed zalewem turystów i jeździć w mało popularne miejsca, ale jeżeli znajdę się w jakimś znanym mieście, Paryżu na przykład, to chcę jak najszybciej uciec z miejsc, które widziałam po tysiąckroć, tylko nie na żywo. I tak jak napisałaś, najciekawsze jest zgłębianie atmosfery miejsca.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja nie lubię turystów za to, że jest ich za dużo i zabierają miejsce na ulicy. Zwykły spacer zmienia się w tor przeszkód.

    OdpowiedzUsuń
  11. te nieturystyczne miejsca są o wiele bardziej interesujące niż jakieś tam muzeum. owszem, fajnie jest być w Luwrze, podobało mi się tam parę obiektów, ale tłum przy Mona Lizie był okrutny. i jeszcze szukaj tego co cię interesuje, męczące w pewnym momencie... ale będąc w musée d'orsay myślałam, że się zanudzę. :D świetne zdjęcia, twarz na kamieniu trochę mnie przeraża, a do takiej nieturystycznej dżungli bym wpadła :)

    Dziękuję bardzo za miłe słowa! Ogromnie mnie to cieszy, a zacofana nie jesteś, bo nie tylko ty jej nie znasz. :D trochę smutna piosenka, mniej wpada w ucho i ludzie mniej zwracają na nią uwagę. przynajmniej ja to zauważyłam :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Bina! ile się u Ciebie dzieje! Przeczytałam kilka postów pod rząd, bo jak zwykle jak już się zacznie nie można się oderwać do Twoich wywodów;) i mój komentarz będzie dotyczył wszystkiego po kolei, trochę Ci po bałaganię;p -
    Zgadzam się z Tobą absolutnie, że autostop rządzi, razem z tirowcami! Jeździłam też trochę za granicą, pokonując odcinki między miastami, ale moja najdłuższa podróż autostopowa przebiegała w Polsce, wybraliśmy się nad morze ok. 400 km, ale cała wyprawa trwała tak około 3 dni, bo zatrzymywałam się we wszystkich małych miasteczkach, i kurcze, mimo że to Polska i nic nadzwyczajnego, to odkryłam tyle miasteczek, które zazwyczaj nikogo nie interesują, bo nie są Warszawą, Wrocławiem, czy Krakowem, a są dużo prawdziwsze i cieplejsze. Serio, no i przede wszystkim ludzie! Autostop dzięki nim jest fantastyczną sprawą. Zawsze.

    Ale wiesz, ciężko mi się zgodzić co do Amsterdamu - miałam okazję być w zeszłym roku w tym mieście i moje wrażenia można by skondensować w postać zachwytu nad różnorodnością ludzi w tym mieście! Nie czułam się tam obco, bo tak wszyscy byli jakby nie stamtąd - emigracyjny tłum zmieszany ze sobą we wszystkich kierunkach. Totalna różnorodność + tożsamość uniwersalna współczesnego człowieka. Myślę, że tam mnie to zaskoczyło, ale że jest to standardowa sytuacja w miastach tych rozmiarów. Zgadzam się jednak co do czerwonej ulicy, bo z tych samych powodów co Ty, wybrałam się zobaczyć, jak to w ogóle wygląda - i za mojego pobytu też wszystkie były strasznie brzydkie!:P

    A co do Barcelony - ja jednak nie przeżyłabym bez Stargrada Familia, za bardzo mi imponuje! Ale doskonale Cię rozumiem, jeżeli chodzi o "turystów". Jest jeszcze ich jeden rodzaj, który pominęłaś - turyści biegający za obrazami-do-koniecznego-zobaczenia, który po dotarciu nawet na niego nie spojrzą,jedynie za wszelką cenę starają się zrobić czytelne zdjęcie ABY MIEĆ CO POKAZAĆ ZNAJOMYM. brawo inteligencja ludzka!;P

    OdpowiedzUsuń
  13. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  14. tylko czasami ciężko się samemu odnaleźć gdzieś tam. często ludzie zmieniają się w turystów bez brak pewności siebie, nieznajomość terenu i inne obawy tego typu. Najlepiej jest mieć znajomych wszędzie :P

    OdpowiedzUsuń
  15. Bina jesteś niesamowitą poszukiwaczką!
    Odnajdujesz nieznane w sercu poznanego ...
    Nigdy nie byłam w Hiszpanii, poznałam ją dzięki "Rubio"Whartona i zakochałam się w rodzinnej sjeście, kulturze i nocnych rozmowach no i oczywiście w winie
    Pozdrawiam
    http://eksperyment-przemijania.blog.onet.pl/
    http://kadrowane.bloog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  16. Świetna relacja z podróży, a z Ciebie prawdziwa podróżniczka, nie turystka. Ja też wolę mniej znane, nieoklepane miejsca, gdzie można zrobić niezatłoczone zdjęcie i powiesić sobie potem na ścianie;)
    Pozdrawiam, Donna

    OdpowiedzUsuń
  17. No tak... bycie "turystą" wcale nie jest takie fajne :) ja wolałbym określenie podróżnika lub odkrywcy - to zdecydowanie lepiej brzmi i nie kojarzy się z tą całą turystyczną masą. Bina! Jeśli chcesz się poszlajać po dziwnych i mało uczęszczanych miejscach to polecam portal opencaching.com lub geocaching.com(pl). Szykuję notkę o tym temacie. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. na portalu "opencaching" są rozpisane skarby z całego świata (no dobra może tylko Europy) ... więc u Ciebie w Paryżu też jest trochę tego :) ewentualnie na jakiś portalach wyłącznie francuskich :) Poszukaj, poodkrywaj i opowiedz nam o tym! Pozdro

      Usuń
  18. najlepiej jest właśnie zwiedzać na własną rękę :)) też nie znoszę tłoków
    ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. ahh ja też nie cierpię turystów, ścisku, tłoku!! wyjazd zorganizowany we własnych zakresie jest dużo lepszy!:()

    OdpowiedzUsuń
  20. Często lubię oglądać zabytki nie ze dlatego, że są one znane, lecz wiem o nich sporo, aż chciałabym w rzeczywistości je zobaczyć. Też nie cierpię tłumów, więc często wolę wstać rano i mieć bardziej puste ulice. Same zabytki są nudne, klimat czy specyfikę miejsca warto poznać, aby zostało wyjątkowe w pamięci.

    OdpowiedzUsuń
  21. a ja lubie byc turystka
    robic sobie zdjecia na kazdym kroku i kupowac tandetne pamiatki

    OdpowiedzUsuń
  22. Nienawidzę turystów. Chowam się po mało znanych knajpkach, szukając ulgi od tłoków, bo wychodzić czasem trzeba. Choć najchętniej wyjechałabym z Gdańska na całe lato.

    OdpowiedzUsuń
  23. Powiem tak: mnie turyści nie przeszkadzają, ale może to dlatego, że ja nie mam wielu okazji, aby wyjeżdżać poza granice kraju... W Polsce to nie jest aż tak widoczne. Przyznam, że lubię zwiedzać, ale właśnie nie mam spiny na to, aby zobaczyć każdy kościół, każdy pomnik. Uważam, że zdjęcia z podróży albo wakacji powinny być raczej spontaniczne. Owszem, można sobie cyknąć foto na tle Wieży Eiffla, jak już się jest w Paryżu, ale bez przesady z tym nawiedzaniem dosłownie wszystkiego, Sama uważam, że właśnie takie miejsca z duszą mają więcej do zaoferowania.

    OdpowiedzUsuń
  24. sama często jestem turystką:P więc nie mogę marudzić:) ale ML to chcialabym zobaczyć:D a co!:D Kto mi zabroni?:D

    OdpowiedzUsuń
  25. ja lubię zwiedzać, robić zdjęcia. jeszcze kiedyś lubiłam jak mnie się robiło zdjęcie koło jakiegoś pomnika. teraz wolę zrobić zdjęcie pomnikowi, albo innemu zabytkowi. zapoznać się z jego historią i wywołać owo zdjęcie.
    teraz często robię tak, że zanim gdzieś pojadę przeszukuję jakieś tajemnicze miejsca, zapoznaję się z historią, a później staram się odwzorcować np. jakieś morderstwo :D
    jedyne czego nie lubię, to kupowanie tych pierdół. bo co mi one? przecież się zakurzą. wolę się już nażreć a później zdychać "bo taka gruba jestem" xD

    ps. wiem kim był da Vinci i jakie miał dzieła. lubię go!

    OdpowiedzUsuń
  26. Ja też nie lubię zgraj turystów. Jeżeli plaża, to dzika. Jeżeli góry, to tylko szlaki jak najmniej uczęszczane (nie żadne tam Morskie Oko). Uwielbiam zwiedzać kraje nieoblegane przez turystów z całego świata, jak Rumunia czy Łotwa. Kompletnie nie kręci mnie Paryż (bo automatycznie widzę te tłumy cykające fotki pod wieżą Eiffla).

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  27. Zgadzam się! I nie mam nic do dodania :D

    OdpowiedzUsuń
  28. To jest najgorsze-jedziesz do sławnego miejsca, chcesz obejrzeć sławne zabytki, ale okazuje się, ze one są nudne, bo je już na tysiącu zdjeć widziałeś, a wszędzie łażą beznadziejni ludzi i pchają cię ciągle do przodu. Dlatego nigdy nie byłam w Tatrach-przecież to w ogóle nie wspinaczka, gdy widzę w telewizji te makabryczne kolejki na szczyt... Beskid Żywiecki jest 100 razy lepszy, porządne, pracujące góry. Ludzie tam mieszkają, ścinają drzewa, Ok, ale chociaż można spotkać PUSTE ścieżki i prawdziwych górali.
    Wada jest tylko taka, że w Zakopcu wodę kupisz wszędzie, a w Beskidzie do sklepu jest "kilometer "
    a toalety to w ogóle nigdzie nie ma. CZasami nie ma też wody... I to uroki takich dzikich miejsc.
    Podpisuję sie pod Twoimi podglądami wszystkimi czterema łapami!

    OdpowiedzUsuń
  29. Ja z kolei się zastanawiam jak to jest,że mi turyści nigdy nie przeszkadzają, w ogóle mało co mi przeszkadza jak jestem gdzieś na wyjeździe. Tylko jedzenie, które wydziela woń daleką od świeżego jest w stanie popsuć mi humor, Patrycja głodna, to Patrycja zła. Bardzo zła.

    Zgłębianie atmosfery miasta.. podoba mi się to, wszystkie Twoje zdjęcia nie są fotoreportażem turysty a relacją chwilowego elementu otoczenia. Wydaje mi się, że wczepiłaś korzenie i wyssałaś z niego wszystko co dla Ciebie ważne w podróży. 6 z uśmieszkiem ode mnie.

    OdpowiedzUsuń
  30. No cóż.. Tak ten świat już wygląda i nic na to nie poradzimy. Wysłałam Ci wiadomość na pocztę ;)

    OdpowiedzUsuń
  31. Ach, tuuuryści, krwiożercze bestie z lustrzanym okiem... xd
    Binowy blog postanowił zmienić outfit, świetny xd ;d

    OdpowiedzUsuń
  32. Ale się u Ciebie pozmieniało ;d

    OdpowiedzUsuń
  33. też mnie wkurzają turyści, szczególnie w moim własnym mieście, mam normalnie ochotę ich wszystkich powybijać...

    OdpowiedzUsuń
  34. kurde nie wiedziałam na czyim ja blogu jestem! xd
    uwielbiam Twoje posty, są takie prawdziwe, życiowe. Wiele osób po prostu pędzi za stadem jak głupia owca, by zobaczyć obraz z kilometrowej odległości i móc powiedzieć, że się go widziało! ale po co?! jest tyle innych miejsc, które są warte odwiedzenia.. ja rozumiem jak ktoś się tym interesuje, lubi malarstwo, sztukę cokolwiek.

    OdpowiedzUsuń
  35. Ja już jakiś czas temu zrezygnowałam z odwiedzania głównych punktów turystycznych. Szukam na forach i dowiaduję się od mieszkańców, gdzie jest coś wartego uwagi. Świątynie turystyki można zobaczyć na google grafika.

    OdpowiedzUsuń
  36. Podoba mi się to, że odnalazłam miejsca, na które nikt nie zwraca uwagi, a są przecież takie ładne. :)

    OdpowiedzUsuń
  37. Uwielbiam twoje teksty <3 i z tym zgadzam się całkowicie :) zawsze wolałam uwieczniać na zdjęciach to co widzę, a nie to jak wyglądałam w danej chwili. Oczywiście takie też warto mieć na pamiątkę, ale zawsze rozbrajają mnie zdjęcia "ja na tle ..." "ja i ...", no ile można? :P No cóż, turysta chce się pokazać, potem trzeba wkleić zdjęcia na fejsbukową tablicę, niech zazdroszczą znajomi ^^

    OdpowiedzUsuń
  38. Binko. Dziękuję.
    Świat jest w sumie mały. To wpaść na siebie można:)
    Dziś idę sfinalizować umowę o zakupie auta. Jest przekleństwo wyboru:) Dawniej si e brało to co było:)
    Wiesz co się stało??????????????
    Otyś nogę złamała i ma w gipsie!!!!!!!!!!!
    I tak byśmy do Chorwacji nie pojechali....
    Dziwny ten rok jest........
    Ale każdy jest inny.

    A rzeka turystów to część przemysłu. Przemysłu turystycznego. Też tego nie lubię. I jak byliśmy w Ams to ani na chwile nie myśleliśmy o Muzeum Rembrandta!
    Nie po to pojechaliśmy na upragnione wakacje, żeby stać w kolejkach!
    80% turystów zwiedza bo TRAK WYPADA. A nie dlatego, że się tym akurat interesują.
    To sporo pozwiedzałaś. Mam nadzieję, że to przede mną, przed mai.
    Szerokiej, bezpiecznej drogi!
    Vojtek&Oti zagipsowana

    OdpowiedzUsuń
  39. Okręty fantastyczne!
    To moja pasja.
    Trzymaj się Binko!

    OdpowiedzUsuń
  40. o! a ja będąc w Paryżu dwukrotnie nie byłam w Luwrze. Co mnie natomiast zachwyciło to Montmartre chociaż też strasznie zawalone turystami.
    Do Katalonii wybieram się w październiku. Może będzie mniejszy tłum. Co chcę zobaczyć nie ma wiele wspólnego z głównym nurtem. Małe średniowieczne zamki przy wybrzeżach, monasterium Monsterrat - ale z daleka, no i muzem Salvadora Dali w Figuerres.
    Szkoda, że na couchsurfing już mnie nikt nie weźmie i zaczęły się hotele. No cóż dzieci mają swoje wymagania :) trzymaj sie :*

    OdpowiedzUsuń
  41. moim marzeniem jest pojechać do Barcelony, zazdroszczę Ci :)

    OdpowiedzUsuń
  42. Ja tam nie lubię nic co przyciąga do siebie turystów. Lubię odosobnione miejsca, ciche kawiarnie, towarzystwo przyrody. Owszem, marzy mi się zobaczyć centrum Paryża, ale ani mi się śni wchodzić do jakichś muzeum, Kościołów czy innych tego typu budynków. Co najwyżej cyknę im zdjęcie na pamiątkę, ale poza tym nie interesuje mnie to i nie zamierzam się tam wpychać. Bardziej preferuję spokojne spacery z dala od kurortów turystycznych, bo jak to o mnie mówią "jestem zbyt aspołeczna" xD

    OdpowiedzUsuń
  43. PO CO PŁACIĆ CHORĄ KASĘ ZA WEJŚCIE DO SAGRADY FAMILII? Nie ogarniam tego. Przecież w środku nie ma kompletnie nic do oglądania. *-* Na zewnątrz owszem - fajnie jest się pojopić na ogrom tej budowli, nie przeczę.
    Turyści są wkurzający, ale ja też jestem jedną z nich. A Luwr chciałabym zwiedzić wzdłuż i wszerz. Ciężko będzie, ale kiedyś to zrobię.

    Ten post się pojawił, bo przypadkowo wcisnęłam "publikuj", a nie miałam w nim nic napisane. :P
    Geje = mężczyźni = ludzie = syf. *-* Cóż, mi się Amsterdam podoba jako miasto, ale nie mogłabym tam mieszkać. Nie ze względu na tę perfekcyjność, chyba ze względu na cały legalny syf. (:

    OdpowiedzUsuń
  44. Tak, turyści są straszni, a co najgorsze - wszędzie ich pełno. Też wolę pospacerować nieznanymi uliczkami, zjeść w miejscowej skromnej knajpce, gdzie jedzenie jest najlepsze, nierobione pod turystów. W Barcelonie byłam w lutym tego roku, więc nie narzekałam na morze osób z aparatami i mapami. Bardzo mi się spodobało to miasto, jego klimat. Chętnie bym tam wróciła, zwłaszcza, że mam tam kolegę. A w Sagradzie owszem byłam i nawet przypadła mi do gustu, gdyby nie te remonty i rusztowania, które psują cały urok.
    To teraz gdzie się wybierasz? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do jedzenia, to pamiętam, że miałam z nim problem, bo nie mogłam znaleźć czegoś naprawdę smacznego. Haha spoko, zrozumiałam o co chodzi z ćśś. :D w Maroku nie byłam jeszcze, muszę się kiedyś wybrać. Ile wyjazdów rocznie zaliczasz? :D Tych zagranicznych.

      Przyjaciółka niestety nie przeczyta, bo nie ma pojęcia o moim blogu. Zresztą, nikt z moich znajomych o nim nie wie. I niech tak pozostanie. A co do arabskiego, to oczywiście ten jej niby chłopak mi podpowiedział. :D Ale znam już bardzo przydatne słówka, np. sharmuta (dziw ka, za przeproszeniem :D).
      Dziękuję za miłe słowa. :)

      Usuń
  45. HAHA :D
    Ja też nie przepadam za bandą turystów na każdym kroku moich wakacyjnych wojaży, ale są takie miejsca, jak np. Trójmiasto latem, w którym jestem w stanie to przeżyć, nawet lubię ten klimat "walącego" z każdej strony tłumu na sopockim Monciaku czy gdańskiej starówce :D w końcu to też część klimatu :P
    całusy :*
    ps. zazdroszczę oczywiście Barcelony :D

    OdpowiedzUsuń
  46. ta naciągacze plażowi, raz byłam na plaży u Nas nad Bałtykiem i co słyśze? "jagodzianki dwu smakowe jagodowo jagodowe" myślałam, że padne ze śmiechu... a co do turystów - nie lubie, ale raczej dlatego , że nie lubie tłumów. a miasta zwiedzam bez przewodników i to bardziej chce zobaczyc miasto a nie atrakcje turystyczne. wole pooglądać jakąś starówkę i kamieniczki albo usiąść w parku i pokarmić gołębie ^^

    no u Nas piwo około 6 a drinki okolo 20 ;p hehe... szkoda że u Nas nie ma tak jak w innych krajach :(
    no właśnie mam ochote troche odłożyć na kolejne wakacje, aby móc w końcu pojechać gdzieś za granice, ale raczej polecieć ^^

    OdpowiedzUsuń
  47. oj, też nie lubię tych tłumów turystów. zdecydowanie wolę pozwiedzać po swojemu niż np stać w kilometrowych kolejkach, żeby zobaczyć coś, co tak na prawdę mało mnie interesuje ;)

    OdpowiedzUsuń
  48. Ej o co z tym google chodzi, że mi pokażesz?:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nadal nie wiem o co chodzi z tym google.xD
      Bystra dziewczynka. :D

      Usuń
    2. No bo Ty mi coś o google pisałaś.xD

      Usuń
    3. Ja nawet nie zauważyłam, że to było podlinkowane.xD

      Usuń
    4. Ale ja wiem jak wyglądają pola lawendy.xD

      Usuń
    5. UWAGA, bo wreszcie komentuję posta!
      Turyści to niezłe gówno. Pląta się to to pod nogami, rozłazi się jak smród po gaciach. Tez nie pojmuję fenomenu oglądania takich kultowych zabytków, bo to jest takie znane, to trzeba to obejrzeć. Turyści są zaślepieni. Mają klapki na oczach, wolą zobaczyć coś co podbiło serca, a nie dostrzegają prawdziwego piękna, które znajduje się nie tak daleko i jest o wiele bardziej wartościowsze. Jak się ktoś nie interesuje sztuką, kulturą, to po kiego grzyba pędzi jak stado lam (nie obrażając przy tym lam) irytując przy tym swoim neandertalskim zachowaniem.

      Usuń
  49. Jak ja byłam w Barcelonie dopadła nas z zgraja Japończyków (ok.20) i każdy chciał z nami zrobić sobie zdjęcie haha Nie przeszkadzają mi turyści, ale również lubię znajdować piękne miejsca w małych uliczkach, a jest ich mnóstwo w takich miejscach;D

    OdpowiedzUsuń
  50. Pisałam już, że się Ciebie świetnie czyta? ;D Jeśli nie to teraz piszę!
    Co do turystów, mnie generalnie irytują tabuny ludzi, niezależnie od tego czy to turyści czy nie. Właśnie wróciłam z Łeby, niby końcówka sezonu, a ludzi pełno i ciężko chodziło się po wąskich ulicach i chodnikach.
    Poza tym, pewnie, że fajnie jest zgłębiać mniej znane turystom uliczki jakiegoś miasta, ale czasem, gdy jest się na jakimś zorganizowanym wyjeździe nie ma na to szans. Ja tak miałam z Barceloną kilka lat temu, program wycieczki obejmował te najbardziej popularne turystycznie miejsca.
    A pocztówki proszę zostawić w spokoju! Ja tam zawsze kilka namiętnie kupuję, bo zbieram ;D

    OdpowiedzUsuń
  51. Mimo, że nigdy nie byłam w Barcelonie to wierzę Ci całkowicie, że lepiej zobaczyć ją od tej prawdziwej, dzikiej strony, niż łazić za grupami turystów i podsłuchiwać o czym mówi przewodnik. Nic ciekawego, jeśli samemu się czegoś nie odkrywa.
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zgadzam się w 100 %
      marzę o wakacjach w Barcelonie ! :)

      Usuń
  52. a ja Ci powiem,że chętnie zobaczę to co popularne, a i owszem, bo ja lubię oglądać rzeczy, o których jest tyle krzyku. Chciałabym zobaczyć na żywo Mona Lise,ale nie tylko, wszystkie obrazy artystów, których nawet nie znam, ale są w Luwrze,bo mimo,że mało interesuję się sztuką,to widok pięknych obrazów zawsze sprawia,że jadaczka mi się otwiera. Ja samam nic nie podróżowałam, wiec nie mam potrzeby takiej zgłębiać atmosfery jak Ty. Też nie lubię tłumów, jednak podejście do innych turystów mam inne - mam ich gdzies. To moje wakacje, mój cza :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  53. ja tam do turystów nic nie mam, może dlatego, że w Zabrzu ich nie ma. w Zabrzu w ogóle nic nie ma, tylko śmierdzi po 20:00 -.-

    OdpowiedzUsuń
  54. Kurde, myślałam, że tylko ja mam ten problem :D Moja mama zawsze chce mieć zdjęcie na tle "czegoś tam" ze swoją córcią, ale jeszcze nigdy nie udało jej się mnie do tego namówić ^^

    OdpowiedzUsuń
  55. tak przyznam się - jestem jedna z nich :P
    ogladam wszystko co widze dookoła a co jest na sprzedaz, generalnie da się mnie namówić na kupno kota w worku. No i te aparaty, sandały i pozowanie do zdjęc haha faktycznie jak bys mnie zczaiła gdzieś z boku to bys powiedziała ze jestem zdrowo pierdolnięta bo zachowuję sie gorzej niz pozostali turyści ;)

    OdpowiedzUsuń
  56. twarze na kamieniach są rewelacyjne!

    OdpowiedzUsuń
  57. Przepraszaaaaam nooooo! Skoro masz ochotę to sobie takie zrób! :D
    Ja zaczynam żałować, że sobie zrobiłam takie tło. Za każdym razem jak patrzę na te nachosy, naleśniki... to tak mi się zachciewa tego i muszę jeść, jeść, jeść xd

    Fakt, ukryta prawda ryje banie. U mnie często to leci, bo mama na to patrzy. Zryta bania 24/7

    OdpowiedzUsuń
  58. wow, swietnie ;)
    No ja też nienawidzę turystów - dopóki nie rzucą napiwku xD

    OdpowiedzUsuń
  59. No, ja też tego nie lubię! Boże, szczerze mnie irytuje, jak widzę sobie całą rodzinkę, która robi sobie rozkoszne foty pod kościołami i innymi fontannami. Przeurocze. Mnie w poznawaniu różnych miast kręci poznawanie miejsc, gdzie jest najwięcej młodych ludzi, rozrywka, głośno, gdzie tubylcy nie przejmują się turystami, bo ich tam nie ma ;D

    OdpowiedzUsuń
  60. Ja też jak jadę do nowego miejsca, to chcę przede wszystkim chłonąć jego klimat - przechadzać się tam i z powrotem uliczkami, posiedzieć w kawiarni i poobserwować ludzi. Nie cierpię trzymać się grafiku, latać od zabytku do zabytku i nie mieć chwili, żeby przystanąć i popodziwiać coś, co akurat zwróciło moją uwagę. Jednak nie jestem do turystów aż tak źle nastawiona. A czucie się głupio z powodu wyciągnięcia mapy i wyglądania jak turysta uważam za lekką przesadę ;)

    Pozdrawiam
    Ania z tripleAworks.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  61. A ja uwielbiam być turystą, uwielbiam!! Ale równoczeście kocham też zapoznawać sięz nowym miejscem od zupełnie innej, nieznanej strony. Po prostu nowe miejsca to jest dla mnie coś. I marzę, że zobaczę i te przewodnikowe, i te zupełnie codzienne.

    OdpowiedzUsuń
  62. Kurczę, chyba jestem taką turystką, jaką tu opisujesz... Cóż, ja lubię mieć zdjęcia paluszków z zabytkami. Nie pytaj, takie zboczenie :)

    OdpowiedzUsuń
  63. byłam w tym roku na wakacjach i też postawiłam na mniej znane zakamarki, tłumy turystów są męczące, a to ma być przecież wypoczynek:)

    no właśnie niby tak się mówi, a jednak chętnych często brak. zupełnie nie wiem gdzie mam sprzedać te ciuchy, na allegro konkurencji jest tyle ze musiałabym to sprzedać chyba za złotówkę.

    OdpowiedzUsuń
  64. Witam.
    Bardzo ciekawe zdjęcia.
    Pozdrawiam.
    Dziękuję za odwiedziny.
    Zapraszam ponownie.

    OdpowiedzUsuń
  65. Kurczę zachodzę sobie do Ciebie, a tu takie zmiany ;)
    Wiem kiedy żył i tworzył da Vinci, mogę sobie obejrzeć Mona Lisę? ;)

    OdpowiedzUsuń
  66. Dużo fajniej zwiedza się z miejscowymi. Nie kręci mnie robienie wycieczek z przewodnikiem, zdecydowanie wolę chłonąć klimat miasta, omijając te najludniejsze i najbardziej banalne miejsca ;)

    OdpowiedzUsuń
  67. Binko. Podoba mi się co piszesz. Co znaczy wypada?????????????
    Wypada to na pewno być porządnym człowiekiem. Ale znowu słowo PORZĄDNY dla każdego co innego znaczy :)
    Masz swój styl i to w Tobie cenię.
    Vojtek nocą........

    Turystyka to przemysł. Sztuką być turystą ALE BEZ CAŁEGO TEGO PRZEMYSŁU. Czego Ci życzę. I nam oglądającym to co piszesz i pokazujesz.
    Powtarzam się, ale masz swój styl. I to cenię bardzo.
    Vojtek w środku nocy

    OdpowiedzUsuń
  68. Nie ma co pędzić za innymi ludźmi :)

    OdpowiedzUsuń
  69. haha w każdym mieście jest tak samo! nawet w Gdansku tak się zachwoują! idą z przewodnikiem, któremu ręka więdnie bo przeciez musi w górze trzymac parasolkę, żeby grupa się nie zgubiła i nie widzą niczego wokół siebie poza tym co przewodnik pokaże. Żenada... ja chodzę wszystkimi mozliwymi bocznymi uliczkami i tam znajduję cuda! :) Polecam taki tryb zwiedzania :)

    OdpowiedzUsuń
  70. Piękne zdjęcia;) Zazdroszczę Ci takich wycieczek. Ja uważam, że najpiękniejsze są te miejsca nieodkryte przez turystów i przewodniki ;) Zapraszam do siebie.
    ksiazkoteka.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń
  71. W lipcu w Mielnie więcej osób na plaży, ha! ;-) Ale fakt, sam nie przepadam za tłumami dzikich turystów, robiących sobie słit focie pod obiektami z checklisty. Co tam, że nawet tego obiektu dobrze nie widać, ważne że morda się cieszy ładnie, a znajomym się dopowie historię, gdzie się było i co się widziało. Zawsze staram się złapać kadr, gdy dookoła jest pusto, ale w pewnych miejscach to po prostu niemożliwe. Cóż, takie uroki turystyki po popularnych miejscach. Mimo wszystko i tak zawsze zaliczam checklistę, bo lubię poznać najpierw tzw. standard, by potem ewentualnie poszukać jakiś smaczków na własną rękę.

    OdpowiedzUsuń
  72. Odwiedziłam w tym roku Holandię. Nie pierwszy raz więc również trzymałam się daleko od zabytków. Miałam jednak ochotę odwiedzić Rijksmuseum - taka ze mnie nudziara, że kocham muzea, obrazy i sztukę użytkową. Niestety kiedy zobaczyłam, że po bilet czeka się ponad trzy godziny uznałam, że mogę sobie tą atrakcję darować :)

    OdpowiedzUsuń
  73. Ja tam źle się czuję, gdy wokół sami turyści. Wolę jakieś ciche i czyste miejsca :)

    OdpowiedzUsuń
  74. też nie lubię takich turystów :/

    OdpowiedzUsuń
  75. Popieram taki właśnie rodzaj turystyki indywidualnej, niekoniecznie do końca zorganizowanej i nieśpiesznej. Często rezygnuję raczej z przewodnika, który potrafi przeprowadzić grupę turystów w tempie maratończyka, jak stado baranów wypowiadając przy tym, niczym karabin maszynowy 100 słów na minutę, z których i tak niewiele zapamiętam. Są rzeczy na tym świecie tak piękne, że nie potrzebują objaśnień, a najlepsze zdjęcia są te niezrobione, lecz utrwalone nie na matrycy, ale w naszej głowie, czyli w naszej pamięci pod czaszką. Niektóre z nich, zwane wspomnieniami są tak trwałe, że pozostają do końca życia.
    Pozdrawiam
    Ahoj:)

    OdpowiedzUsuń
  76. Sama często jestem takim bezmózgim turystą, którego opisałaś :D I co gorsza, wcześniej nawet nie zdawałam sobie sprawy z tego całego idiotyzmu. U made my day! Pozdrawiam i zazdroszczę Barcy ;)

    OdpowiedzUsuń
  77. Zdecydowanie wolę być turystą typu Bina :D

    OdpowiedzUsuń
  78. Jesteś bystrą obserwatorką. Gratulacje. Blog to kolorowe obrazki. Ale w życiu tak nie jest. Dałbym i Bentleya, żeby to się zmieniło. Nie o wszystkim mogę pisać bo jestem pod obstrzałem. Tragicznie nie jet. Ale chciałbym, żeby było inaczej. I to mi spać nie daje , i to zauważyłaś.
    Dziękuję
    Napisali z Forda, że takiego koloru już nie produkują. Na początku się wkurzyłem bo zaliczka zapłacona.
    Ale mi przeszło. Będzie kolor ciemniejszy. Zyczę Ci abyś w życiu miała wyłącznie problemy z kolorem auta.
    Vojtek

    OdpowiedzUsuń
  79. Bina, Ty buntowniczko! grrr:D Mądre przemyślenia, niestety, czasami sama się łapie, że analizuję " skoro tutaj jestem, to trzeba zobaczyć to i tamto". Musze pojechać z Tobą na takiego tripa, nauczysz mnie jak nie być wnerwiającym turystą.:D:D

    OdpowiedzUsuń
  80. Fajne te zdjęcia:D Hhmm... Chyba masz rację, w każdym razie będę teraz dążyć do zgody. Dziękuję!:D Naprawdę Barcelona jest bardziej turystyczna niż Paryż? o.O

    OdpowiedzUsuń
  81. jeśli się nie malujesz, to nie masz po co znać, bo to tylko płyn do demakijażu ;d

    OdpowiedzUsuń
  82. A ja się trochę z Tobą nie zgodzę.
    Niektórych to po prostu fascynuje. Zwiedzanie nowych miejsc, chodzenie tam, gdzie poleca przewodnik, bo takie miejsca... no cóż, są właśnie znane, a jeśli są znane, to mają jakiś powód, żeby takie być, więc może warto zobaczyć je na żywo. A nie tylko na zdjęciu w google, jak powiedziałaś. Np. moi rodzice mogliby chyba spędzić za granicą w różnych krajach całe życie i tylko zwiedzać. Niektórzy po prostu to lubią, ja akurat nie przepadam (ok, zależy co - akurat ja byłam z Sagrada Familia i serio mi się podobało, czułam się jak w Star Wars *.* google nie daje takiej możliwości, ale już jak wolisz xd).
    Chociaż czasem to jest wkurzające. Byłam też w muzeum jakiegoś znanego artysty. Moja opinia - obrazy trzylatka. Opinia mojej mamy - nie rozumiem tej sztuki, ale mnie fascynuje, poza tym ON JEST ZNANY, więc to musi być dobre (sorry, ja na nawet nie zapamiętałam jego nazwiska, chyba Miro z tymi kropkami nad "o" czy jakoś tak XD).

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

pisz co chcesz, ale ZASTANÓW SIĘ DWA RAZY ZANIM POPROSISZ O OBSERWACJĘ BO PRZYJDĘ I CIĘ ZJEM